We Francji - moules, Hiszpanii - mejillones, Holandii - mosselen, w Polsce – mule, czyli niewielkie, podłużne małże o bardzo delikatnym smaku. Możemy z nich przyrządzić pełnowartościowy i wykwintny posiłek, który zadowoli nawet najbardziej wysublimowane gusta.

 

Mule, które są dostępne w naszych lokalnych sklepach, w większości pochodzą z Oceanu Atlantyckiego i Morza Śródziemnego. Świeże mule mają musze zamknięte, które otwierają się w trakcie gotowania. Warto o tym pamiętać, gdyż te, które są otwarte w surowych mulach, nie nadają się do obróbki – podobnie z resztą jak te, które podczas gotowania się nie otworzyły. Sam kolor mięczaków nie jest wyznacznikiem ich świeżości, ale można dzięki niemu rozróżnić płeć – samce mają mięso bledsze, a samice – pomarańczowe.

 

Delikatne mule bardzo szybko tracą świeżość, najlepiej zatem zjeść je w dniu zakupu. Przed przystąpieniem do obróbki termicznej, należy je na 3 godziny włożyć do miski z zimną, osoloną wodą, następnie wyrzucić wszystkie popękane i pootwierane muszle, a pozostałe omułki omyć pod strumieniem zimnej wody, dokładnie wyszorować i oczyścić z bisiorów.

 

Mięso nie wymaga długiego gotowania – mule układamy na dnie rondla o grubym dnie, zalewamy niewielką ilością wody i dusimy na małym ogniu. Gdy muszle się otworzą, oznacza to, że mięso jest gotowe. Warto pilnować tego momentu, gdyż delikatne mięso łatwo rozgotować i pozbawić cudownego aromatu. Mule możemy również piec w piekarniku, grillować i smażyć w woku.

 

Morski aromat muli doskonale komponuje się z białym winem lub wermutem oraz z egzotycznymi dodatkami – imbirem, trawą cytrynową, chili, czy wiórkami kokosowymi.

Żywe mule najlepiej przechowywać w mocno ściśniętej, plecionej siatce w lodówce. W takiej formie świeżość zachowają przez 3-4 dni. Mule mrożone są zazwyczaj już oczyszczone i wcześniej ugotowane, przez co mają otwarte muszle.

 

Mule w sosie własnym i muszlach jemy rękami, używając jednej z rozchylonych muszli jako szczypczyków do wyjmowania kolejnych muli.

 

Smacznego!