Nie trzeba być wielbicielem wina, by rozsmakować się w jego aromatycznej grzanej wersji. Zima już dotarła i pogoda nie rozpieszcza, przygotujmy więc grzańca - nie ma nic lepszego na rozgrzanie po spacerze w mroźny wieczór.

 

Zasada jest prosta – podgrzewamy czerwone wino do temperatury 80°C z wybranymi owocami i przyprawami korzennymi, przelewamy do specjalnej szklaneczki i pyszny zimowy napój gotowy. Kombinacji może być bez liku. Do grzańca polecane są gatunki Porto i Bordeaux, kwasowość wina dobieramy wedle gustu, jednak gdy planujemy dodać miód zdecydujmy się na mniej słodki gatunek. Tradycyjnie przygotowujemy grzańca z owocami pomarańczy, cynamonem i goździkami. Warto jednak puścić wodze fantazji i spróbować innych dodatków, takich jak mandarynki, jabłka, anyż, imbir czy suszone owoce, które cudownie przejdą smakiem i aromatem wina.

Grzane wino znane było już w czasach starożytnych, Rzymianie przyrządzali jego kilka rodzajów, na przykład z olejkiem różanym. Tradycją było jego spożywanie w święto Słońca Niezwyciężonego, które przypadało na 25 grudnia. W IV wieku kościół chrześcijański wprowadził w tym dniu święto Bożego Narodzenia i prawdopodobnie stąd wywodzi się tradycja picia grzanego wina w okolicach Świąt.

Grzane wino jest szczególnie popularne w Kanadzie , Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, jednak jego odmiany są pite w wielu regionach Europy. W krajach norweskich króluje glogg – wino grzane doprawiane cynamonem, kardamonem i goździkami, czasem wzmacniane wódką lub brandy i serwowane z rodzynkami i migdałami. W krajach niemieckojęzycznych serwuje się glühwein sporządzany z dodatkiem gałki muszkatołowej i skórki cytrynowej.

Grzańcowi przypisuje się właściwości zdrowotne, jest szczególnie polecany przy przeziębieniu, jednak nie ma twardych dowodów na jego skuteczność. Ale czy rzeczywiście potrzebujemy naukowych przesłanek by sięgnąć po szklaneczkę esencjonalnego grzanego wina? Jedno jest pewne – nie ma nic lepszego na jesienno-zimową chandrę!